Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

akt... Wy zaś każcie zrobić pomiary, podzielcie całość i powiedzcie geometrze, żeby przysłał mi numerowany wykaz działów. Będziecie ciągnęli je na losy, a potem wystarczy już tylko dopisać przy każdem nazwisku wylosowany numer i podpiszemy akt.
Wstał z fotela, aby pożegnać ich. Nie ruszali się jednak jeszcze z miejsc, niezdecydowani, wahający się, rozmyślający. Czy to już naprawdę wszystko? czy o niczem nie zapomnieli? czy nie wpadli? a może czas jeszcze cofnąć się?
Wybiła trzecia, siedzieli u notarjusza już dwie godziny prawie.
— Idźcie już — przynaglił wreszcie notarjusz. — Inni czekają kolei.
Musieli zdecydować się. Wypchnął ich do kancelarji, gdzie w istocie wyczekiwała cierpliwie grupa chłopów, znieruchomiałych, stężałych na swoich krzesłach. Mały dependencik przyglądał się przez okno bójce psów, a dwaj pozostali z miną ponurą skrzypieli piórem po papierze stemplowym.
Wyszedłszy z kancelarji, cała rodzina zatrzymała się jeszcze na chwilę na środku ulicy.
— Jeżeli chcecie, możemy kazać zrobić pomiary pojutrze, w poniedziałek.
Wyrazili zgodę skinieniem głowy i poszli ulicą Grouaise, jedni o parę kroków za innymi.
Potem, kiedy Fouan i jego żona, Róża, skręcili w ulicę Kościelną, Fanny i Delhomme poszli Wielką. Kozioł zatrzymał się na placu Świętego Łukasza, rozmyślając wciąż, czy ojciec ma schowane pieniądze, czy nie. A Hiacynt, pozostawszy sam, zapalił ogryzek cygara i wszedł, zataczając się, do kawiarni „Pod Dobrym Rolnikiem“.

III.

Dom Fouanów był pierwszym z brzegu w Rognes, przy drodze, która przecinała wioskę i prowadziła z Cloyes do Bazoches-le-Doyen. W poniedziałek