Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

głosy komendy. Pan Karol przerwał jej, mówiąc z irytacją, że zna dobrze to miejsce; dwie, wstrętne, wyniszczone baby; niema nawet luster na dole. Takie nory zatracone bezczeszczą tylko zawód.
— Ale czego można żądać od marnej podprefektury? — dodał w końcu, uspokojony, stając na stanowisku filozoficznej wyrozumiałości człowieka wyższego.
Była pierwsza po północy. Zaczęto przebąkiwać o rozejściu się do domów. Jak się miało już z sobą dziecko, niema co bawić się w ceremonje, żeby wleźć razem pod kołdrę.
Wszystkie te sztuki farsowe: szczecina na sienniku, rozkręcone śrubki łóżka, zabawki, szczekające za naciśnięciem, wszystko to byłoby dla nich jak musztarda po obiedzie. Najlepiej będzie wypić jeszcze po szklaneczce i powiedzieć sobie dobranoc.
W tej samej chwili Lizka i Fanny wydały równocześnie okrzyk oburzenia i zgrozy. Ktoś cisnął z całego rozmachu do kuchni przez otwarte okno garść łajna, zebranego pod płotem i suknie obu kobiet opaskudzone zostały odrazu na nic, ochlapane od góry do dołu obmierzłą tą szkaradą. — Jaka świnia mogła zrobić coś podobnego? — Zaczęto szukać na podwórzu, na gościńcu, za murem. Nie było nikogo. Zresztą, domyślili się wszyscy, że to Hjacynt zemścił się w ten sposób, że go nie zaproszono.
Fouanowie i Delhomme’owie pożegnali się. Pan Karol także, Ciotka Starsza obeszła jeszcze pożądliwie stół, szukając, czy coś się jeszcze nie znajdzie, wreszcie, i ona zdecydowała się pójść, zdążywszy jeszcze powiedzieć Janowi, że Kozłowie zdechną z głodu na barłogu. Na drodze, podczas kiedy inni, zupełnie pijani, potykali się o kamienie, słychać było silne, mocne, oddalające się jej kroki i rytmiczne uderzenia jej laski o bruk szosy.
Tron zaprzągł konia do kabrjoletu dla pani Jakóbki, która, stojąc już na stopniu, odwróciła się.