Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/637

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

z białego sukna, sukienki z piki, z nankinu, z białego kaszmiru, nawet białe kostiumy marynarskie i żuawskie. Pośrodku, dla ozdoby, chociaż było to jeszcze nie na czasie, urządzono wystawę kostiumów do pierwszej komunii: sukienki i zasłony z białego muślinu, oraz białe atłasowe trzewiczki; był to niejako ogromny bukiet niewinności i naiwnego zachwytu. Pani Bourdelais, stała przed trojgiem swoich dzieci, usadowionych według starszeństwa na krzesłach: Magdaleną, Edmundem i Lucyanem, gromiła najmłodszego, który się ciągle wyrywał, kiedy Dyoniza chciała nań włożyć żakietkę z białego mousseline de laine.
— Siedźże spokojnie!... Jak się pani zdaje, czy nie będzie trochę za ciasna?
Bystrem okiem kobiety, niedającej się oszukać, rozpatrywała ona materyał, przyglądała się fasonowi i wywracała szwy.
— Nie, dobrze leży; — mówiła dalej — to nie lada zadanie ubrać dziatwę... Potrzebowałabym jeszcze płaszczyka dla tej dużej panny.
Dyoniza musiała wziąść się do sprzedaży, skutkiem napływu klienteli; szukając więc żądanego płaszczyka, nagle wydała okrzyk zadziwienia:
— Jakto! ty! Cóż się stało?
Brat jej Jan z paczką w ręku, stał przed nią. Od tygodnia był już żonatym, a w sobotę jego żona mała śliczna brunetka, chociaż rysy miała nieregularne, spędziła długi czas w Magazynie