Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/540

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

salach z groźną miną, karcąc każdego, co śmiał podnieść oczy.
— Co pan tak próżnujesz, gapiąc się na muchy?... Ruszaj do kasy.
Nakoniec burza wybuchła nad głową samego Hutina. Favier zamianowany drugim subiektem, starał się o to, żeby go wyrugować. Była to zawsze ta sama taktyka: potajemne raporty do dyrekcyi, korzystanie z lada sposobności, byleby zgubić naczelnika oddziału. Otóż pewnego poranku, kiedy Mouret przechodził przez salę jedwabi, zatrzymał się zdziwiony, że Favier zmienia etykiety całego assortymentu aksamitu czarnego.
— Dla czego pan zniżasz ceny? — spytał — kto panu to rozkazał?
Drugi subiekt, który wszelkiemi sposobami starał się zwrócić uwagę dyrektora na tę robotę, przewidując scenę, odpowiedział z miną naiwną i zdziwioną:
— Pan Hutin.
— Pan Hutin!... Gdzież on jest?
Gdy tenże powrócił z biura odbiorów, dokąd udał się po niego jeden z subiektów, nastąpiła długa eksplikacya. Jakto! teraz samowolnie zniżasz ceny? Obecnie on się znów zadziwił i odrzekł, że mówił tylko z Favierem, że wartoby zniżyć ceny, ale nie wydał mu rozkazu. Tu, Favier przybrał zasmuconą minę człowieka, zmuszonego zaprzeczyć swemu naczelnikowi, gotów był nawet wziąść winę na siebie, jeśli go tem wy-