Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/484

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Milczał chwilę zdumiony; — potem odpowiedział:
— Trzebaby znacznych funduszów. Zeszłego roku długo nad tem rozmyślałem. Mam przekonanie, że w Paryżu możnaby jeszcze znaleźć klientelę dla jednego lub dwu wielkich magazynów; tylko trzebaby dobrze wybrać dzielnicę. Bon Marché stoi na lewym brzegu, Louvre znajduje się w centrze, Bonheur des Dames opanowało bogate zachodnie dzielnice; — pozostaje północ, gdzieby można rozpocząć konkurencyę z Placem Clichy. Znalazłem już był nawet wyborne miejsce po za Operą...
— I cóż?
Roześmiał się hałaśliwie.
— Wyobraź pani sobie, byłem tak głupi, żem się odezwał z tem do ojca i poprosiłem go naiwnie o wyszukanie akcyonaryuszów w Tuluzie...
Kończył opowiadać o gniewie starego poczciwca, wściekającego się na wielkie bazary paryzkie, w głębi swego prowincyonalnego sklepiku. Stary Bouthemont, którego trzydzieści tysięcy franków, zarabiane przez syna dławiły, powiedział, iż raczejby kapitały swoje oraz swych przyjaciół oddał na szpitale, niżby się przyłożył choćby centymem do powstania jednego z tych wielkich magazynów, które uważał, jako domy tolerowane w handlu.
— Zresztą, — zakończył młodzieniec — na to trzebaby milionów.