Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wetach pani Baudu, nie mogąc dłużej wytrzymać, usiadła za swą synowicą. Wówczas to długo wstrzymywana fala, przerwała zaporę, wszystkim ulżyło wymyślanie na potwora.
— To od ciebie zależy, jesteś wolną, powtarzał Baudu. Nie chcemy wpływać na ciebie... Tylko gdybyś wiedziała co to za dom...
Urywanemi frazesami, opowiedział historyę Oktawa Mouret’a. Szczęście mu sprzyjało. Z południowej Francyi dostał się do Paryża ten zuchwały i sympatyczny awanturnik i zaraz rozpoczął szereg miłośnych historyjek z kobietami. Był to ciągły wyzysk kobiety: zgorszenia, chwytanie na gorącym uczynku. Cała dzielnica mówiła o nim — nakoniec świetny i niewytłómaczony podbój pani Hédouin, która przyniosła mu w posagu Magazyn Nowości.
— Biedna Karolina! przerwała pani Baudu, była ona daleką moją krewną. O! gdyby żyła, inaczejby szły interesa, nie pozwoliłaby nas zabijać. Jednakże on ją sam zabił i to wśród swych budowli. Pewnego ranka, zwiedzając roboty, wpadła w dół, a we trzy dni potem umarła... Ona, która nigdy nie chorowała, zawsze była zdrową i tak piękną. Pod kamieniami tego domu jest jej krew.
Mówiąc to, przez ścianę wskazywała na wielki magazyn, swą bladą i drżącą ręką. Dyoniza słuchała tego jak czarodziejskiej bajki, czując lekki dreszcz. Obawa dręcząca ją od rana, obok nie-