Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/290

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dlów, zbijało, jak ona, bruki bez zajęcia. Potem starała się o robótki; lecz nie znając Paryża, nie wiedziała gdzie się po nie udawać; brała robotę nieopłacającą się, a nawet często zapłata przepadała. Czasami starczyło jej tylko na rosół dla Pépé; sama zaś nic nie jadła; mówiąc mu, że się posiliła za domem; kładła się do łóżka z szumem w głowie i gorączką palącą ręce. Gdy Jan wpadał do niej wśród tej nędzy, nazywał siebie zbrodniarzem z tak gwałtowną rozpaczą, że była zmuszona kłamać częstokroć; jednak zdobywała się na udzielenie mu czterdziestu sous, żeby dowieść, że ma coś zaoszczędzonego. Nigdy wobec dzieci nie płakała. Gdy uciułała tyle, że w niedzielę mogła w domu upiec kawałek cielęciny klęcząc na podłodze przed kominem, ciasna stancyjka napełniała się wesołemi okrzykami dzieci bez troski o życie. Potem Jan wracał do swego majstra, Pépé usypiał, ona zaś przepędzała okropną noc w niepokoju o jutro.
Inne obawy jeszcze ją dręczyły: dwie damy mieszkające na pierwszem piętrze, przyjmowały wizyty późno w noc, czasami mężczyzna jaki omylił się i stukał pięściami do jej drzwi. Ponieważ Bourras zalecił jej najspokojniej, nic nie odpowiadać, wsuwała głowę pod poduszkę, ażeby nie słyszeć wymyślań. Prócz tego sąsiad jej piekarz miał często ochotę żartować; powracał on zawsze rankiem do domu; podpatrywał, gdy szła po wodę; przewiercał nawet dziury w ścianie by patrzeć,