Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Obie zaczęły potem rozmawiać o wycieczce do Rambouillet. Nie życzyły one deszczu innym bo i sameby się skąpały, ale gdyby się tam wylała chmura nie zaczepiwszy o Joinville, byłoby to jednak bardzo zabawne. Następnie mówiły o Klarze, o tej marnotrawnicy, która nie wie jak trwonić pieniądze, łożących na jej utrzymanie; kupiła naraz trzy pary bucików, które nazajutrz wyrzuciła, pociąwszy je nożyczkami, bo uwierały jej nogę pełną guzów. Zresztą panny, nie były wcale rozważniejsze od panów z Magazynu Nowości; przejadały wszystko, nie oszczędzając grosza na przyszłość. Dwieście lub trzysta franków miesięcznie, całe mienie swoje, trwoniły na stroje i łakocie.
— Ależ on ma tylko jedną rękę, jakże może grać na trąbce? — spytał Baugé.
Nie spuszczał z oka Lhomme’a. Wówczas Paulina, lubiąca żartować z jego naiwności, powiedziała, że kasyer opiera instrument o ścianę, czemu uwierzył, znajdując ten pomysł bardzo dowcipnym. Ale kiedy, żałując swego żartu, zaczęła objaśniać w jaki sposób Lhomme zastępuje sobie brak ręki przy pomocy pewnych szczypczyków, potrząsał głową z niedowierzaniem, mówiąc, że nie da w siebie tego wmówić.
— Jakiżeś ty głupi! — zawołała ze śmiechem Paulina. Ale to nic nie szkodzi, ja cię jednak kocham.