Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zapewne były fałszywe; niezadowolone z niej panny sklepowe, zmyślały je dla zabawki. Być może, iż kiedyś okazywała ona zbyt wiele macierzyńskiego uczucia pewnemu przyjacielowi swego syna; jednakże obecnie zajmowała w magazynie stanowisko osoby poważnej i dalekiej od podobnych szaleństw. Było tam jeszcze oprócz tego całe stado, wychodzące tłumnie z magazynu wieczorem. Na dziewięć z pośród dziesięciu oczekiwali kochankowie. Przy wyjściu u drzwi, na placu Gaillon, wzdłuż ulicy Neuve-Saint-Augustin i Michodière cały szereg mężczyzn wypatrywał je z pod oka. Skoro się rozpoczynała defilada, każdy podawał ramię swojej damie i szli razem, rozmawiając spokojnie, jakby mąż z żoną.
Lecz najwięcej niepokoiło Dyonizę odkrycie, jakie zrobiła o Colombanie: bezustanku widziała go po drugiej stronie ulicy, na progu Vieil Elbeuf wpatrzonego w panny z działu okryć. Gdy widział, że go śledzi, czerwienił się i odwracał głowę, jakby z obawy, że go oskarżyć gotowa przed kuzynką Genowefą, chociaż stosunki jej z rodziną Baudu były zerwane, od czasu jej wstąpienia do Magazynu Nowości. Z początku, widząc jego minę zrozpaczonego kochanka, sądziła, że się zakochał w Małgorzacie, która żyjąc cnotliwie i mieszkając w magazynie, wcale nie była dogodną kochanką. Potem zdumiała, przekonawszy się, że on Klarę ściga swym pałającym wzrokiem. Mijały miesiące, od czasu jak dręczył się na przeciw-