Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Niech pani będzie łaskawa zwrócić się do starszego subiekta; on panią lepiej obsłuży odemnie.
Potem skoczył czemprędzej, odebrał sprawunki pani Marty od sprzedającego wełniane materyały subiekta, który towarzyszył tym paniom i czekał ciągle. Nerwowe podniecenie, musiało pozbawić Hutina delikatnego węchu; zazwyczaj od pierwszego rzutu oka na kobietę, wiedział czy kupi co i w jakiej ilości, brał zaraz w kluby klientkę, śpiesznie ją zbywał, żeby przejść do innej i narzucał jej swój wybór, wmawiając, że lepiej wie niż ona, jakiej materyi jej potrzeba.
— Jakiego rodzaju jedwabiem mogę pani służyć? — zapytał z najuprzejmiejszą miną.
Zaledwie pani Desforges, otworzyła usta, mówił dalej:
— Wiem... już mam właśnie to, czego pani trzeba.
Skoro sztuka Paris Bonheur została rozwiniętą na wązkim kawałku kontuaru, pomiędzy stosami innych materyj, pani Marty zbliżyła się wraz z córką. Hutin, trochę się zaniepokoił zrozumiawszy, że idzie najpierw o zaopatrzenie tej damy. Zamieniały one pół głosem słowa z panią Desforges, która dawała rady przyjaciółce.
— O zapewne, — szepnęła ta ostatnia — materya na pięć franków nigdy nie może być taką, jak na piętnaście a choćby i dziesięć.