głosem. Zalecam paniom, nasze Cuir-d’Or, materyę z niezrównanym połyskiem. Między materyami fantazyjnemi, są prześliczne desenie, wybrane z pośród tysiąca przez naszego komisanta; co się zaś tycze aksamitu, znajdziecie panie najbogatszy zbiór cieni. Uprzedzam, że będą nosić dużo sukna tego roku. Zobaczycie panie nasze matelassés, nasze szewioty.
Już mu nie przerywały, cisnęły się tylko bardziej, z ustami nawpół otwartemi do niepewnego uśmiechu, z twarzą przybliżoną, wyciągniętą, jakby oddawały całą swą istotę kusicielowi. Oczy im bladły, lekki dreszcz przechodził po karkach. On zaś zachowywał spokój zwycięzcy, pośród odurzających woni, jakie się z ich włosów wydobywały. Pomiędzy frazesami, popijał zwolna herbatę, której zapach zagłuszał inne silniejsze wonie, przypominające dzikie zwierzęta. Baron Hartmann nie spuszczający go z oczu, podziwiał go coraz bardziej, widząc do jakiego stopnia ten kusiciel, panuje nad sobą, i jak silny jest, kiedy tak igra z kobietą, nieulegając upajającym jej wdziękom.
— Więc będą nosić sukno? odezwała się znów pani Marty, a zniszczona jej twarz, wypiękniała pod wpływem namiętności do strojów. Muszę to zobaczyć...
Pani Bourdelais, której oko pozostało jasnem i spokojnem, rzekła:
Strona:PL E Zola Magazyn nowości.djvu/128
Wygląd
Ta strona została skorygowana.