Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/440

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

swoją zaprzysiężoną kartą siedzący, wygląda coś na Jowisza pod xięgą Losów; a Sejm rozdzielony na dwoje, Bogi nam, na dwie strony rozdzielone wyobraża; to teraz nowe przeczucie i w pół ujrzana, a na Trójcy oparta, Nieba Chrześciańskiego budowa, powinnaby nam w wybudowaniu najwyższéj ziemskiéj doskonałości przewodniczyć. Sądzę, że tak położonéj Rządów zasadzie forma konfederacyi odpowiada.
Wiecie wszyscy, że żadna konfederacya powstać i zawiązać się nie mogła, bez uprzednio wprzód, a często z hazardem życia położonego, veto. Istotnie więc, jak to widzicie, że naczelną Osobą konfederacyi była idea czyli duch i myśl tego zaprzeczenia, które potém w sercach wszystkich powszechny odzew znajdowało i naród cały w téj jednéj myśli kojarzyło. Pod tą Osobą — którą dziś, jak sądzę, uwidzialnić i w człowieku postawić będzie potrzeba, — stawały dwie drugie osoby, przez zapał idei wybrane i okrzyknione równe sobie, w trzecim duchu onego to zaprzeczyciela i Ojca konfederacyi stojące i połączone. W istocie więc każdy urząd konfederacki był Trójcą; a władza jego w Jedności rządząca, chociaż samowładna i dyktatorską prawie miecza potęgą obdarzona, — przez dziwny czar jakiś — a tylko samym duchowym rządom właściwy, — indywidualnéj wolności nie obrażała. Trójce te i to w sobie miały, że po wszystkich prowincyach, na jedności zaprzeczenia, lecz według różnego ducha tychże prowincyj w chwili jednéj zrodzone, Trójcy najwyższéj poddawały się i za rozkazem jéj w oka mgnieniu niknęły.