Przejdź do zawartości

Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/420

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
PIEŚŃ TRZECIA.

I.

Na dworach wówczas nasze Wojewody
Trzymali sobie nadwornych Gęślarzy.
Ci byli jako rycerstwa Rapsody
Zazwyczaj mądrzy, ślepi już i starzy.
Jako pancerze srebrne długie brody       5
Na piersiach mieli, a słoneczność w twarzy.
Liry nosili małe, ale sławne,
W koral lub w srebro lub bursztyn oprawne.


II.

W ręku trzymali niby pastorały
Długie, wierzbowe, ostrugane kije.       10
Tymi — bywało — chłopczyków chorały
Pędzą — i wiodą takt przez harmonije;
A kiedy w górę kij podniosą biały —
Wtenczas z choralnéj pieśni piorun bije:
A kiedy spuszczą na dół berło dziada —       15
To na kolana pieśń jak Anioła spada.


III.

O takim kiju, z lireczką u pasa
Stał stary Rapsod Swityna u proga.
Na płaszczu — pomnę — była różna krasa
I łaty różne; — zda się, że płaszcz z Boga,       20
Na którym zorza w błękitach dogasa
I różne światła płoną. — Jego noga
Bosa dziś świeci przed memi oczyma,
W obowiązkach, srebrna jak muszla pielgrzyma.