Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/370

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Podobnież w Rossyi: każdy Rossyanin czyto w kraju czy za granicą będący choćby najpłochszy, w osobie swojéj świadectwo dać może o sile podbijającéj moskiewskiéj... a to nie tylko w ważnych pracach, ale nawet w śmiałém rzuceniu pieniędzy na kartę, w zakupieniu miłości pierwszéj najsławniejszéj tancerki pokazuje młodzik, iż na wszystkie hazardowne przedsięwzięcia niesie go ducha natura — zdaje się mówić: „oto patrzcie na mnie! ja młokos i szaleniec!; ale podobni mojemu duchowi a wyżsi ludzie... milionami gotowi tak się rzucić, aby zajęli najwyższe stanowiska w Europie!“
To o dwóch narodach mających ideę.
Są w Europie ludy, które niższe koniecznie być muszą z postępem czasu; albowiem chęć swoją objawiają tylko w ideale; ideał zaś ten musi koniecznie uosobić się w człowieka.
Ideałem np. Francyi był Napoleon.
Teraz ideału nie ma, nawet przeczucie o nim urodzić się nie może; a ktoby chciał francuzkim być patryotą, nie wie z pewnością: do któréj się partyi ma rzucić. — Jeżeli pracować chce nie wie, którą z prac patryotyzm mu każe przedsiębrać: czy drogi żelazne prowadzić — czy Algier kolonizować — czy cukier z buraków wyciskać — czy lnianemi fabrykami Angliją gubić. — Jeżeli poetą jest nie wie, ku czemu lud powołać; wolność bowiem stała się synonimem konstytucyjnéj formy, a forma nie wystarcza natchnąć poetę.
Kraj więc taki musi oczekiwać na ideał to — jest na człowieka; a tymczasem przez czas duchowego interregnum upada.