Przelana w polskie pałasze
I serca, świadectwo wyda.
A jak tu się teraz wznosi
Zmartwychwstańców piramida, 720
I to ciało łzami rosi,
O życiu świadcząc płakaniem:
Tak my... (głosy moje wieszcze!)
Wszyscy, wszyscy zmartwychwstaniem!
Wszelki duch! i ten co jeszcze 725
Nie pomyślał o hańbie narodu...
Teraz idę z tego grodu,
A serce mam tak ruszone:
Źe ci oddam dzieci żonę
I po tym buncie wojskowym 730
Na dwa dni wytchnąć pozwolę.
Gdzie jest ów parobek w smole.
Strażnik mojego rumaka.
Na koniu gdzieś purpurowym
Widzieliśmy tego ptaka 735
Jak kruk, odlatywał gdzieś z łupem,
A nie wiemy czy z chorągwią, czy z trupem,
Bo to co za nim leciało
Było jak ogień i ciało.
Ten lud widzę, cały chory, 740
Wszędy gdzie oczyma skinie
Widzi ogień i upiory:
A ja wszędy w téj krainie
Widzę jednę wielką bliznę,
Jednę moją cierpiącą Ojczyznę! 745