Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Stanie — by opłatek Boży.
Lew się ducha we mnie sroży
I rzuca się i rwie ludzi,
Wprzód nim się rozum obudzi.        825

(do Judyty.)

Żydówka ściągnij mi buty.

(Judyta klęka i całuje mu nogi.)

Co robisz?

JUDYTA.

Całuję twe nogi.

KOSAKOWSKI.

Co to jest? — precz mi z podłogi.

JUDYTA (na kolanach.)

Panie! ty wczora z reduty
Jako Judasz Machabeusz        830
Skoczył na moskiewskie działa.
Ja cię z mogiłek widziała
Sród panów — choć ty chudeusz
W szaraczku a oni w złocie,
W turkusie i w karmazynie —        835
To ty chodził po dolinie
Na koniu — jak Goljat jaki.
Włos twój był jak ogień w grzmocie!
Czapka, jak srebrzyste ptaki,
Jak orzeł co z nieba runie        840
I usiądzie na piorunie!
Nu a twój koń był czerwony
I ubrany cały w druty,
I czterma miesiącami podkuty;
A w boju taki szalony,        845
I tak ogniem z pyska strzela
Jak smok w pismach Izraela.
Otóż ja tu żydowica
Do nóg ci panie upadła
I twój proch ustami kradła;        850
Bo tyś jest z królów narodu;
Ja z narodu — niewolnica,