Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T3.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Usiadł na grobie, gdzie jasne motyle
Około róż się kręciły grobowych;
Poprawił wąsa, i wylotów płowych,
I rzekł: pięcioro mam dzieci w mogile,
A zaś ostatni, wężowego płodu,       5
Syn mój ostatni jest zdrajcą narodu.
To mi włos siwy cały się wypręża.
I drży i wstaje z głowy dębem węża;
Kiedy pomyślę jak mi się zdradziecko
Ostatnie moje pohańbiło dziecko.       10
Lecz niech tak będzie! Pana Boga wola!
Kontusz wytarty, szabla, i niedola,
I czapka krzywo zatknięta na głowie,
I moi gdzieś tam w mogiłach synowie;
Z tym ja mój panie jak królowie dumny,       15
Krzyż zrobię święty i pójdę do trumny.
A biada temu pod kim się usunie
Mogiła moja i ziemia na trunie!
A biada, jeśli mój syn zdrajca stąpi
Na ten grobowiec, bo się rozestąpi,       20
Bo zeń czerwone płomienie wybuchną;
Bo nań wyskoczy, mój trup, moje pruchno,
I kąsać będzie, robactwem oblizie
Aż go zje, aż go zdusi, aż zagryzie.

Patrzaj ty na mnie: ot taki jak jestem       25
Widziałem Boskich na oczy aniołów;
Ot taki nędzarz, brudny od popiołów,
Obmyty krwawym narodowym chrzestem,
Nie mogąc przeżyć bez pociech do zgonu
Poszedłem sobie na górę Syonu,       30