Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T3.djvu/018

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Jakby mi chciały nakazać milczenie
Sykają. — Strasznym jest Rapsodu końcem
Owe sykanie co się w grobach słyszy —
Jest objawieniem, hymnem, pieśnią ciszy.


V.

O! cichy jestem jak wy o! Atrydzie,        25
Których popioły śpią pod świerszczów strażą.
Ani mię teraz moja małość wstydzi,
Ani się myśli tak jak orły ważą.
Głęboko jestem pokorny i cichy
Tu, w tym grobowcu sławy, zbrodni, pychy.        30


VI.

Nad drzwiami grobu, na granitu zrębie
Wyrasta dąbek w trójkącie z kamieni,
Posadziły go wróble lub gołębie,
I listkami się czarnemi zieleni,
I słońca w ciemny grobowiec nie puszcza;        35
Zerwałem jeden liść z czarnego kuszcza;


VII.

Nie bronił mi go żaden duch ni mara,
Ani w gałązkach jęknęło widziadło;
Tylko się słońcu stała większa szpara,
I wbiegło złote, i do nóg mi padło.        40
Z razu myślałem, że ten co się wdziera
Blask, była struna to z harfy Homera;


VIII.

I wyciągnąłem rękę na ciemności
By ją ułowić i napiąć i drżącą
Przymusić do łez i śpiewu i złości        45
Nad wielkiém niczém grobów i milczącą
Garstką popiołów: — ale w mojém ręku
Ta struna drgnęła i pękła bez jęku.


IX.

Tak więc — to los mój na grobowcach siadać
I szukać smutków błahych, wiotkich, kruchych.        50