Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/333

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

       20 Módl się więc za mnie starcze, aby mi Bóg żywy
Dał zwyciężyć na szrankach — i czekaj z powrotem.

PUSTELNIK.

Niech cię Bóg błogosławi.

KIRKOR (klaszcze, wchodzi żołnierz.)

Wsiadać na koń! lotem
Trzeba spieszyć do Gniezna.

(Rycerz wychodzi)
PUSTELNIK.

Słuchaj! ja ci radzę
Wróć do zamku, odpocznij, po dalszéj rozwadze
Obaczysz co przedsięwziąć.

KIRKOR.

       25 Ja starcze leniwy,
Dzisiaj odrobić chcę całą pańszczyznę;
A odrobiwszy całą, żyć szczęśliwy
Z drogą małżonką. Całą ci ojczyznę
Włożę na barki; a gdy będziesz dźwigał
       30 Rzeczy i ludzi, to ja się zakopię
W zamku spokojny... Niechby mi dościgał
Sad owocowy, niechbym małe chłopie,
Dzieciątko moje, na rękach kołysał,
O to się módl... Ty mi zaś co roku
       35 Z tronu do chaty listy będziesz pisał.
Niechaj raz na rok spadnie mi z obłoku
Biały gołąbek i pod skrzydełkami
Przyniesie powieść, pełną tych wielkości
Co budzą uśmiech i sen pod lipami
       40 Dają smaczniejszy... Król mi pozazdrości
Żony i dziecka i lipy i chłodu,
I snów pod lipą i złotego miodu. —
Żegnaj mi! żegnaj! Nim słońce zaświeci
Będę w stolicy. Hop! hop! na koń dzieci!

(Kirkor wychodzi. Słychać tentent oddalających się.)
PUSTELNIK (sam.)

       45 O! Boże! Boże! Wolę niech do Gniezna wraca,
Niżby miał do tych piersi szlachetnych przycisnąć