Przejdź do zawartości

Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/329

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
BALLADYNA (daje znak ręką.)

Daléj...

PIERWSZY Z PANÓW.

Co znaczy takie obłąkanie
W oczach Grafini? Czy prosta piosenka
       230 Którą wieśniacy przy grabionem sianie
Nucą na fletniach, tak ją biedną nęka.

BALLADYNA.

Daléj!...

PIERWSZY Z PANÓW.

Obudźcie tę kobiétę bladą.
Ona zasnęła i śpi z otwartemi
Oczyma...

KOSTRYN (do Balladyny.)

Pani!...

PIERWSZY Z PANÓW.

Rozkaż niech ją kładą
       235 W gorące łoże, skościała jak drewno...

(Grom bije głośny... Balladyna budzi się.)
BALLADYNA.

Co ze mną było?... Jak ja okropnemi
Sny przerażona.

(do Kostryna)

Słuchaj ty... ja pewno
Gadałam we śnie. Czy we śnie gadałam?...

KOSTRYN.

Nie...

BALLADYNA.

Bogu dzięki. Ale gdy ja spałam
       240 Wyście musieli rozpowiadać głośno
O czém okropném?

(do gości)

Proszę pijcie! — widzę
Że lepiéj zrobię usiadłszy za krośno
Niż przy puharach.