Przejdź do zawartości

Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/286

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

       45 Może śpi jeszcze, pożegnaj staruszkę;
Nie mogę czekać.

(odprowadzając na stronę.)

W skarbcu masz pieniążki,
Szafuj... i baw się... — daj mi czoło białe,
Jeszcze raz... — żono! nie lubię téj wstążki,
Czoło należy do mnie, czoło całe,
Rozwiąż tę wstążkę...

BALLADYNA.

       50 Mężu uczyniłam
Ślub.

KIRKOR.

Ślub po siostrze... tak... lecz gdy powrócę,
To wiedz się z Bogiem, ale mi się wyłam
Z takiego ślubu...

BALLADYNA.

Tak...

KIRKOR.

Bo się pokłócę
Z tobą kochanko... i to nie na żarty. —
       55 Bądź zdrowa. — Chamy na koń! — niechaj warty
Czuwają w zamku...

(do Balladyny.)

Wspominaj mnie...

(odchodzi Kirkor i wszyscy prócz Balladyny.)
BALLADYNA. (sama.)

Mężu!
Odjechał... poco? Gdzie? — Sumnienia wężu,
Ty mi powiadasz: oto mąż odjechał
Szukać Aliny... ona w grobie — w grobie?
       60 Lecz jeśli znajdzie grób? — Tak się uśmiechał
Jakby chciał mówić: przywiozę ją tobie,
A zdejmiesz wstążkę jak przywiozę.

(Fon Kostryn wchodzi.)