Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

O! niebieska, bądź świętą osobą,
       35 Tylko mi się ty pozwól spowiadać przed sobą;
Ja mam wiele na sercu ciążącéj spowiedzi. —
Pod oknem twoim pewnie jaki ptaszek siedzi
I przez całą noc śpiewa piosnkę nieudolną:
Czyliż mi dziś słowika zastąpić nie wolno?
Czy to gniew twój obudzi?

AMELJA.

       40 O! Boże! O! Boże!

MAZEPA.

Jam się rozpytał dobrze o wszystko we dworze.
Wiem że twój balkon brzozą płaczącą okryty,
Lilijami ubrany.

AMELJA.

Pan nie jesteś skryty,
Gdy się do roli szpiega przyznajesz tak snadnie.

MAZEPA.

Tak, jestem bez honoru.

AMELJA.

       45 Pan tu w przepaść wpadnie.
Ja mam obrońcę — ja tu będę obroniona.

MAZEPA.

Lecz Pani będziesz tego żałować, kto skona.

AMELJA.

Próżne słowa, tak błaho nikt życia nie traci;
I bez żadnéj nadziei.

MAZEPA.

W twéj drżącéj postaci
Wiele dla mnie nadziei.

AMELJA.

       50 Żadnéj nie ma — żadnéj.

(Odchodzi.)