Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T1.djvu/287

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Potém rzekła... „O mój miły
Żegnam ciebie, ginę, — ginę,
Jak mnie z wiatrem mgły rozbiły,
       195 Tak w uściskach się rospłynę.

„Prosisz — błagasz nadaremno,
Próżno czekasz na téj skale:
Lecz chodź zemną! lecz chodź zemną!
Droga do mnie przez te fale.

       200 „Mgły tu zimne ale jasne;
Gdy i ciebie mgła okryje,
Patrz mój luby — teraz gasnę,
W twych uściskach znów ożyję.

„Sokół żywy, — chart twój żywy.
       205 Z tobą razem jak z sokołem,
Pójdę błądzić nad te niwy,
Nad dymiących chat padołem;

„Pójdę z tobą — tak w mgłę ciemną
Osłoniona jak w krysztale.
       210 O chodź zemną! o chodź zemną
Droga do mnie przez te fale“. —

Hetman kochał — obłąkany,
Hetman kochał — ogniem płonął;
Z progu spojrzał w Dniepru piany,
       215 Padł do fali — i zatonął...

Gdy go skryły burz odmęty,
Potrzaskały w proch granity:
Duszę zbawił obraz święty,
Krzyż na piersiach miał wyryty.

       220 Od grzechowéj zmazy czysty,
Już ulata w nieba stropy;
Za nim wzleciał sokół mglisty,
Chart Rusałki rzucił stopy,

A Rusałka, nad ostrowy
       225 Sama jedna — we łzach woła:
Krzyż! kiedyż Hetman nowy
Da mi serce, psa, sokoła. —

Pieśń kona z echem — i wnet jałowe,
Dzikie domysły urosły w gminie:
       230 Więc Hetman kocha fali królowę?
Na oślep leci w przepaść i ginie.