Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T1.djvu/275

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I wyście żyli — to było wczora!
My dziś żyjemy, czas szybko płynie.
Pocóż tu wracać z licem upiora
       65 Gdzie nikt nie chodzi po nas w żałobie?
Jutro na naszym powiedzą grobie:
I wyście żyli! to było wczora.

Płyńmy więc! płyńmy w Natolskie grody,
Burzyć pałace, rąbać fontanny.
       70 Żelazem niszczyć Turków narody;
I porwać obraz Najświętszéj Panny,
Obraz co płacze rzewnemi łzami;
A gdy go człowiek w fali zanurzy,
Morze gniewliwe bije falami,
       75 Pieni się, huczy, pryska i burzy,
I póty gniewnie podnosi tonie,
Aż wrogów statki w falach pochłonie...

Lecz gdzież jest Hetman? w rannéj godzinie
Wyszedł i w stepach błądził od rana.
       80 Oto przy brzegu, czajka hetmana,
Powiewnym żaglem bieli się w trzcinie.
I wkoło gwarzy zgraja zebrana,
Wszak nam na drogę brak na źwierzynie;
Idźmy na łowy! idźmy na łowy!
       85 Lecz gdzież nasz Żmija, Hetman Niżowy?