Patrzaj! cień Zary ciebie nie przerazi,
Śmiertelna bladość twarzy mi nie kazi,
Chciałam być piękną — ukrasiłam lica
Kolorem róży czarownego kraju;
Promieniem rosy — woń moich warkoczy
Jest tak łagodną jak tchnienie róż maju.
Pomyśl mój luby! chwila już się zbliża.
Czyliż być mamy wiecznie rozłączeni?
On nas rozdziela — odrzuć go daleko!
Pójdziemy błądzić para błędnych cieni,
W błędne krainy... Tam przed skwarną spieką
Wiecznie nas skryją z mgły uwiane drzewa;
Jaśmin srebrnémi kwiatami powiewa;
Inne tam słońce lśni nad tą krainą,
Inny tam xiężyc srebrzysty jaśnieje;
Jak eter czyste wody kryształowe,
A wiatr liściami wonnych kwiatów wieje.
A gdy twa dusza już od ludzi stroni,
Będziemy żyli samotni w tym raju.
Ani Araba koń nas nie dogoni,
Na skrzydłach wiatru, po piaszczystéj fali,
Kraj nasz czarowny i mieszkańce kraju
Spłyniemy w stepy — coraz daléj! daléj!
Żeby już nigdy nie napotkać ludzi.
Powiédz mi słowo!... sen twój nie daleki...
Ty milczysz!... Chcesz nas rozdzielić na wieki?
Pomyśl!... już nigdy nie będziemy razem,
I nigdy nasze nie złączą się duchy...
Ty milczysz!...