Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego 01 (Gubrynowicz).djvu/381

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

To środkiem tego tumanu przejdziemy.
I te mgły krwawe (owiążą nam) nam owiążą nogi,
Chcesz by jęczeli... to tylko krzykniemy
Ojczyzna... a ci wszyscy, Boże wrogi,
Którzy przed Bogiem ugiąć się nie raczą
Wszyscy się we mgłach (zwiną) skłębią i rozpłaczą

138. własną mocą || (w każdej chwili) R; 144. A || (I) R; 146. poza swiatem || poza (chmurnych) (mgłami) R; 154. ogień serca pije || (a serce(n) (ogień wypija) R; 155. A ciągłej szczęścia || (Ze mnie... ) Ciągłej żywota ofi) R; 159. co aniołowie || (aniołów drużkę) R; 160. (Kładzie sennemu licu za poduszkę) R; 167. (Niby tęczowe wiejskie kolumnady) (Niby kolumn (z tęcz) wiejskie kolumnady) R; połączona sielska || (dziwnie połączona) (cudnie) R; 173. wróżce || (na półkach) R; 176. I gdy kur || (I na. swist) R; 191. łez || (ogniste) R. — W R. po wierszu 192. następują dwa wiersze przekreślone:

(Jedno jaskółcze piskle zabiło się
Z gniazda upadłszy... na kamienną ławę)

194 — 5:

(Nad moją głową i z jaskółczynego
Gniazda... wypadła ptaszyna niewielka) R;

198. w domek przylecieli || (swój dom odwiedziwszy) R; 199. (Bez dziecka swój dom) (Wlecieli mówię do czarnego kątka) R. — W R. po w. 200. następuje przekreślony pierwsz rzut wierszy 201 — 207:

(Wyszli oboje... (i nie swiegotali) aniołkowie prawie
(Ale postrzegłszy... że był na kamieniu)
Lecz pod kamienną ujrzawszy go ławą
Do gniazdka swego zlecieli ciekawi
Ojciec na lewo... a matka na prawo

Wyszli oboje... a potem z postawą
Zmoczonych (ptasząt) łzami... przy trupku usiedli
Ojciec na lewo — a matka na prawo...
I dziobki mieli pełne — i nie jedli...