Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/433

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

donoszący, gdy go Bahr z Hawkem niosąc tylko przez podwórze, kilka razy odpoczywać musieli“.
Na zamku dla ciągłych gości i licznego dworu, oprócz codziennych tych uczt, muzyki i innych zabaw, w karnawale teatr grywano (między innemi grano księcia komedyą: „Po modnemu“ cz. Krosienka). Bywały i bale, nawet maskowe. Na jednym z nich oprócz innych maszkar pociesznych, był Szulmajster Niemiec, but tańcujący, Żyd, którego wybornie reprezentował p. Smętny, panie jakieś (z familii) poprzebierane za kozaczki, Skuraszewski malarz pomalowany za murzyna, a Śliwicki jako Niemiec garbaty.
Zwykłemi wieczorami zabawiano się w bella conversazione, w rozmaite gry, loteryjkę, lombra, medyatora, maryasza, wista, kallabraka, halbezwelwe, a nawet faraona. Ale gra tu nigdy nie przechodziła w namiętność, grano na dydki i tylko dla rozrywki.
Służba naturalnie musiała być liczna, oprócz Michała Mowińskiego, który już stary był, chodzili około pana domu, Karpiński i Grudziński, pomniejszych wielu.
Życie się tu wiodło bardzo wesoło i można powiedzieć szczęśliwie, gdyby tak znaczny dwór, tak wielkie wydatki nie sprowadzały ciągłych pieniężnych trosk i zachodów.
Rzadko spotykamy wzmianki o obowiązkach pasterskich i religijnych księcia, chociaż te zaniedbane nie były; objeżdżał dyece- zyą, wizytował kościoły, bierzmował tysiącami. Mało też w listach wspomnień o zajęciach literackich biskupa, z których się on niechętnie zwierzał profanom. Otoczony po większej części cudzoziemcami, lub na pół spolszczonymi ludźmi, jak ks. Kalnassy, Hutyński, Markwart, Fox, książę nie miał właściwie towarzystwa, w któremby o literaturze, zwłaszcza polskiej, mógł co mówić. Sam więc się nią zajmował, rzadko nawet rodzinie przyznając się do tego, nad czem pracował, więcej tając się niż popisując z dziełami swemi.
W roku 1791 czytano wiele i rozprawiano o nowinach, które dzienniki z Francyi przynosiły. Obchodziły one żywo wszystkich, chwytano je, przepisywano, równie jak Gazetę Narodową, którą Niemcewicz przysyłał. Do biblioteki płynęły ciągle broszury i nowości od Groella.
Niezmiernie rzadko z listów familijnych dowiedzieć się coś można o zajęciach księcia biskupa. On sam wspomina, pisząc do brata, o tem tylko, co już wyszło z pod prassy, aby sobie z Warszawy sprowadził.
Wyjątkowo ks. bibliotekarz w liście z 31 paździer. 1790 pisze o wierszu; „Nie pozwalam“, co następuje: „Książę jegomość przeczytał nam z łaski swojej wiersze, co wczoraj był napisał z okazyi wierszy odebranych z Warszawy. Ściągają się one do sejmu tera-