Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/432

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzie, dawał plany na ogrody, troszczył się niemi w Dubiecku i po dobrach familii, zasilając je nasionami i cebulami; odbywał podróże dla zwiedzania sławniejszych w tym rodzaju plantacyj w Oliwie pod Gdańskiem i w Dessau. Śmiało powiedzieć można, iż go z potocznych spraw nic tak żywo nie obchodziło, jak ogrodnictwo; chociaż rozrywał się chętnie każdym życia widokiem i nic mu nie było obojętnem, aż do manewrów wojskowych.
Ogrody jednak szły przedewszystkiem, dla nich sprowadzano Romanów i Eckhardów z Berlina, a wykwitłemi hiacyntami cieszył się biskup i pysznił.
Do rozrywek należało także i polowanie, któremu jeździł się chętnie przypatrywać. Psiarnia, myślistwo, konie utrzymywały się liczne, a powodzeniem łowów interessował się książę, równie jak łowieniem ryb, któremu na brzegach stawu wesgilskiego często asystował.
Nareszcie, choć podrzędną zapewne, niemałą jednak w tem życiu pańskiem i stół grał rolę, nader wykwintny i obfity. Kuchmistrz i kucharzów było kilku, nie licząc cukiernika, do polskich potraw sprowadzał się osobny artysta. Nowalie na stole ukazywały się ciągle. Wiemy o kilku mistrzach gastronomii Bachu, Albertsie, Müllerze i dla barszczu a zup polskich sprowadzonym z Warszawy domorosłym jakimś.
Zastawa stołu, w dni uroczystsze była pyszna, z taflami zwierciadlanemu figurami porcelanowemi, piramidami i kwiatami. Poczta przywoziła ostrygi, poczta niosła (1791) strachino di Milano, nad którem smakosze kanonicy unosili się wielce.
W styczniu zwykle przychodziły już na stół ogromne półmiski szparagów, szczawiu, grzyby świeże. Pierwsze ostrygi, których tu pochłaniano moc niezmierną, dostawano w grudniu. Łososie, pstrągi mieniały się codzień z kunsztownie tuszonemi szczupakami.
Con amore opisują dworacy książęcy, co jedli na Nowy Bok 1791: indyki, sarny, zające, dziki, pstrągi, szparagi, bażanty czeskie, gęsi starogrodzkie, kawior. Grochowski kucharz popisał się z wetami i lodami cytrynowemi, owoców byłe ośm gatunków, a oprócz tego konfitur domowych i marsylskich mnóztwo.
Wina też musiały odpowiadać potrawom; sprowadzał je książę beczkami z Węgier, a oprócz tego, ulubionego naówczas burgunda i już bardzo wchodzące u nas w modę szampańskie. Wieczorami przymawiano się często o biszof na burgundzkiem winie i poncz angielski. Jako trofeum z polowania figuruje raz na stole głowa dzika, olbrzymia, której wagę przesadzoną podał w liście ks. Fox, co sam biskup rektyfikuje. „Już to jednak dobry być musiał dzik, dopisuje