Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/398

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ściszewski chciał przyjechać, przyjąłbym go z radością, ale wreszcie najlepiej sam Wpan przyjeżdżaj, wziąwszy z sobą Boznańskiego tylko. Wjazd mój cokolwiek się przewlecze, albowiem na galę królewską tu się zostać muszę, po której jednak nie bawiąc wyjeżdżam.“
Z tegoż listu dowiadujemy się, że Krasicki stał przy królu na zamku, gdyż po pożarze przypadkowym, który się obszedł bez szkody dla niego, oprócz drobnych rzeczy przy przenoszeniu, Krasicki się wyniósł.
„Że zaś skrzydło całe spaliło się, przeniosłem się do mego pałacu, dla tej przyczyny, żebym drugim pogorzelcom moim apartamentem łagodził“. Do tegoż listu przyłączał dla brata deklaracyą dworu rosyjskiego, świeżo podaną, jako i list Panina do Repnina „z których skryptów, dodaje, uznać Wpan potrafisz, jakich rzeczy pretendują“.

(Do brata z Warszawy) 4 kwietnia 1767.

„Ztąd (z Warszawy) ruszam się zapewne 9 maja, nazajutrz po święcie królewskiem. Że zaś Senatus Consilium na dzień 25 miesiąca maja jest naznaczone, więc tylko tydzień zabawiwszy w Heilsbergu, znowu do Warszawy.“

Z listów króla i pani Geoffrin 1767 — 1773.

W pięć dni po złożeniu senatorskiej przysięgi, pisze król (d. 7 stycznia): „Minet jest biskupem i pełnym senatorem (en plein); stary jego (poprzednik) umarł w sam czas, gdy bulle na koadjutoryą z Rzymu nadeszły. Jest dziś człowiekiem bogatym, a szczęściu jego publiczność aplauduje. Wiecie, że twarz ma piękną, twarz ta radość wyraża, a ja go uczyniłem szczęśliwym. Sądźcie, czy mi na niego spoglądać miło.“
W miesiąc potem (d. 7 lut.) odpisuje pani Geoffrin: „Wierzę bardzo, że Minet szczęśliwy być musi i piękniejszy niż kiedy. Bóg stwarzając ludzi wielu uczynił nieszczęśliwych, a wy, królu mój, dając mitrę Minetowi, zrobiłeś go szczęśliwszym, niż sam jesteś.“
Na co król, zaraz po odjeździe Krasickiego, odpowiada (d. 13 maja): „Minet wczoraj pojechał jak szczur odbywać rekollekcye w serze swoim. Bardzo się lękam, ażeby ten Minet tak miły, tak dowcipny, tak pilny, a który mi winien tyle, nie stał się próżniakiem (faineant) niedbającym o nic i o nikogo tylko o swe własne przyjemności i lenistwo swoje. Przykro mi, że mam pewne poszlaki, które zdają się to zwiastować.“
Temi mniemanemi poszlakami były wstręty Krasickiego do spraw publicznych, w których on stale wytrwał do końca, czując, że na innem polu skuteczniej czynnym być może.