Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zancyum jako nierównie zdatniejsze. W trójnasób powiększył dawne miasto, a to tylko z niego zostawił, co mogło służyć do ozdoby nowego. Wszystkę zaś możność swoję obrócił na to, iżby godne się stało równać z Rzymem. Nie dokonał zupełnie zamysłu, ale syn jego i następca Konstancyusz według zamiaru ojcowskiego zakończył dzieło; pod Teodozyuszami zaś, Herakliuszem i Leonem w ozdoby się wzmogło i powiększone zostało.
Według opisu za czasów Justyniana uczynionego długość miasta rozciągała się w prostej linii do czternastu tysięcy kroków, szerokość nie miała więcej nad sześć tysięcy sto pięćdziesiąt. Na wzór Rzymu na siedmiu pagórkach leżał Konstantynopol, miał swoje Kapitolium, akwedukty, łaźnie, przysionki ku zgromadzeniu ludu, gmachy dla obrad senatu, dwa okazałe cesarzów pałace. W pośrodku rynku tak, jak w Rzymie, stała kolumna, od której liczyły się wymiary dróg, na mile podzielone. Zgoła cokolwiek przemysł złączony z możnością zdziałać może, wszystko tam dopełnione było. Jednakże, iż już kunszta, a zatem i gust, tak rzeźby, jak i architektury znacznie się był skaził i spowszechniał; znać było w tem wszystkiem, co urządzone wówczas, a bardziej jeszcze potem zostało, jak nowa stolica, mimo największą usilność zakładacza, nie wyrównywała dawnej, a tembardziej nie dochodziła zamiaru, iżby ją przewyższyła.
Zatrudniony budowlą nowo założonego miasta, lubo tam ciągle przemieszkiwał, jednakże czuły a starowny o dobro kraju, gdy się dowiedział, iż Sarmaci, sprzymierzeńcy jego, byli od Gotów uciśnieni i ci im ostateczną grozili zgubą; szedł natychmiast z wojskiem swojem w tamte strony i stanąwszy w Marcyanopolu, wysłał na miejscu swojem Konstantyna, syna swojego; ten przebywszy Dunaj, nieprzyjacioły pokonał, wydawszy bitwę dnia dwudziestego kwietnia. Stanęło zatem przymierze na usilne prośby Gotów i musieli dać w rękojmią wierności syna króla swego Argaryka. Pod pozorem podarunku płacili poprzednicy Konstantyna owej dziczy znaczną kwotę pieniężną, w istocie zelżywy haracz; ten wówczas był zniesiony i póki żył Konstantyn, żadnej odtąd zaczepki od nich nie doznał.
Cieszyło się państwo rzymskie szczęśliwym pokojem, rządca sławą, iż go zjednał; że zaś między innemi zdrożnościami i ta w nim była niepospolita, iż łatwo dał się podejść lada powieści tych, którzy go otaczali, ztąd poszło, iż zjednawszy dla siebie niepospolite względy Euzebiusz, biskup Cezarei, utrzymujący błędy Aryusza, skłonił go nieznacznie do sprzyjania tym kacerzom, udając jakby niesłusznie prześladowanemi byli. Uwierzył chytremu usprawiedliwieniu, a że na czele obrońców zboru niceńskiego zostawał Atanazyusz, patryarcha aleksandryjski, mąż nauką, cnotą i stałością umysłu znamienity, powziął ku niemu takową niechęć, iż gdy go jawnie prześladować