Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zniósł, rynsztunków nie przepych, ale zdatność ustanowił, w czem, iż sam dawał z siebie przykład, wkrótce wszystko do należytego porządku przyprowadził. Podstąpił zatem pod miasto i część zwaną Megarę wstępnym bojem opanował. Widząc jednak, iż inne części mocnemi ze wszech stron twierdzami opatrzone były, żeby wycieczkom nieprzyjaciela przeszkadzał, obóz swój od miasta murem opasał, sam zaś częstemi najściami w ustawicznej trzymał ich niespokojności. Żeby zabronić dowozu żywności, które portem obficie wchodziły, zaczął sypać wśród morza groblę. Zrazu to przedsięwzięcie godne śmiechu zdawało się oblężeńcom; ale gdy ta coraz się bardziej wznosiła i pomykała, natychmiast wyszły z portu drugiego okręty; i byłyby pewnie rozrzuciły zaczętą robotę, gdyby jakieś zaślepienie nie wstrzymało Kartagińczyków przedsięwzięcia, tak dalece, iż pokazawszy się tylko, wrócili nazad. Wyszli we dwa dni potem, ale już przygotowane do wodnej bitwy znaleźli Rzymiany. Jakoż przyszło do niej i po całodziennym sporze zawieszone zostało zwycięztwo; gdy się wracali Kartagińczykowie, uszkodzonemi zostali od Rzymian; nazajutrz wzniesione przy wejściu miejsce Scypion opanował. Nadeszła pora zimowa i z tej korzystając, okolice Kartaginy zwycięzkim orężem zwiedził, wojsko zebrane niedaleko miasta Neferu pokonał i tę obronną twierdzę pc dość żwawym odporze posiadł.
Wszystkiej już okolicy panami byli Rzymianie; po wyszłym więc konsulacie, mając jeszcze przedłużoną władzę nad wojskiem, przypuścił szturm do części portowej, a razem i do najmocniejszej twierdzy, którą Birsą nazywano. Przez dni sześć wśród domów gorejących i zapadlin najżwawsza była bitwa; Rzymianom sława, Kartagińczykom miłość ojczyzny i rozpacz dodawały serca i nieporównanej dzielności. Wzięła górę nakoniec zwycięzców przemoc i to miasto, które samo tylko zdołało niegdyś oprzeć się rzymskiej potędze, w upadku nawet swoim straszliwe i groźne, dopełniło nakoniec okropności losów swoich.
Czuły w tak srogim widoku Scypion, pięćdziesiąt tysięcy pozostałym obywatelom żebrzącym miłosierdzia, przenieść się w insze osady pozwolił. Prawem wojny przymuszony dał chciwemu żołnierstwu miasto na rabunek, najszacowniejszą zaś zdobycz w obrazach i rzeźbie zachował, nie na korzyść własną; ale to, co niegdyś Kartagińczycy ze świątnic i gmachów publicznych Sycylii i innych krajów zabrali, wszystko to dawnym właścicielom oddał, resztę posłał do Rzymu. Tam gdy powrócił, z wielką wspaniałością odprawiwszy tryumf, chwalebny przydomek Afrykańskiego na wzór przybranego dziada, zyskał. Wkrótce po zburzeniu Kartaginy nastąpiła wojna z narodami hiszpańskiemi i Luzytanami. Ci wstępnym bojem wojsko rzymskie,