Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przyjęty z wielką ludzkością i uszanowaniem, niedługo tam bawiąc, udał się do Efezu, gdzie Antyoch, król Syryi, naówczas przemieszkiwał. Tam gdy w posiedzeniu znajdował się ze sławnym sofistą, a ten się umyślnie, dla okazania niepospolitej nauki swojej, nad obowiązkami rzemiosła wojennego rozwodził; słuchał go do końca, a gdy go potem pytano, jakby mu się podobała owa uczona dyssertacya, rzekł: „Wielem widział i słyszał głupich starców, ale głupszego nie znalazłem nad tego bajacza“.
Skoro się dowiedzieli o przybyciu Annibalowem do Efezu nieprzyjaciele jego, dali znać o tem do Rzymu; ztamtąd wysłano poselstwo do Antyocha, aby Annibala wydał. Znajdował się, jak twierdzą, naówczas w Efezie Scypion; ten gdy w potocznej rozmowie pytał Annibala, kogoby z wodzów sądził być pierwszym? „Aleksander — rzekł — pierwsze miejsce trzymać powinien, on bowiem z małą garstką swoich nieprzeliczone wojska pokonał i, gdzie się pokazał, został zwycięzcą“. Pytany, komu drugie miejsce oznacza? „Pirrusowi — rzekł — ponieważ równego nie miał w obraniu miejsca na bój i stanowiska, ani w tem, jak ludzi ująć, z któremi miał do czynienia“. A kto będzie trzecim? — pytał Scypion: — „ja nim jestem“— rzekł Annibal Uśmiechnął się na to Scypion, mówiąc: A gdybyś mnie był zwyciężył? — „Byłbym wówczas pierwszym od Aleksandra i Pirrusa“ — rzekł Annibal — a w tej odpowiedzi najczulszą dał Scypionowi pochwałę.
Nie nadał się Rrzymianom krok podły dostania podejściem Annibala. Poselstwo bowiem do Antyocha, lubo inny miało pozór, do tego jedynie zmierzało. Trwały więc w nienawiści przeciw nim, a takowym postępkiem bardziej jeszcze rozżarzony, tyle wymógł na Antyochu, iż wojnę Rzymianom wypowiedział; ale gdy ten monarcha rad jego słuchać nie chciał, ani go do boju używać, zwyciężony od Rzymian Antyoch, ledwo się przy połowie państwa swego został.
Jeszcze nie wygasła była w sercu już zgrzybiałego Annibala niechęć ku Rzymianom. Udał się więc do Pruzyasza, króla Bitynii, i w tem schronieniu czekał tylko pory do wywarcia zemsty swojej; ale i tam wyśledziła go nienawiść, a raczej bojaźń Rzymianów. Przeświadczeni, iż póki żyć będzie, zbyt straszny nawet w upadku nieprzyjaciel, póty przemysł jego szkodzić im nie przestanie; wymogli na Pruzyaszu, iż im go wydać obiecał. Dowiedział się o takowej zdradzie Annibal i chciał życie ochronić, ale gdy skryte wycieczki, które miał koło domu, żołnierzami osadzone znalazł, dzielną, którą miał zawsze na pogotowiu truciznę, biorąc w rękę, rzekł: „Czas już wyzwolić od trwogi Rzymiany, gdy nie chcą czekać na śmierć zgrzybiałego starca. Podłe poseł ich Flaminiusz nad zdradzonym, a bezbronnym otrzymuje zwycięztwo. Okazuje dzień dzi-