Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wymógł to był na tyranie Platon, iż wygnanemu Dyonowi pieniądze i sprzęty, które był zostawił, odesłał. Mogąc więc uczciwe życie prowadzić, udał się do Aten i tam trawił czas na ćwiczeniu się w naukach i rozmowie z uczonemi ludźmi. Odwiedził różne kraje, a czas podróży łożąc użytecznie, przypatrywał się rządom i zwyczajom; tak zaś dogadzać umiał tym, z któremi przestawał, iż będąc w Sparcie, nie zabiegając o to, zyskał powszechnym okrzykiem tamtejsze obywatelstwo.
Szacunek powszechny, który sobie zjednał w Grecyi Dyon, wzbudził bardziej jeszcze przeciw niemu gniew Dyonizyusza; zakazał więc wydawać czynszów, które mu z dóbr jego przesyłano. Niedość jeszcze mając na tem, żonę jego Aretę a siostrę swoję oddał w małżeństwo Tymokratowi.
Dotąd znosił cierpliwie prześladowania Dyonizyusza Dyon; widząc nakoniec, iż już żadnej nadziei poprawienia tyrana nie było, przedsięwziął wyzwolić ojczyznę z jarzma, gorszego jeszcze nad to, w którem pod ojcem jego zostawała.
Odwodził go od takowego przedsięwzięcia Platon, obawiając się, iżby jemu tej wojny nie przypisywano; ale przybyły z Syrakuz Pseuzyppus gdy opowiedział Dyonowi, jako obywatele tamtejsi na niego, jako przyszłego wybawiciela obrócili oczy i czekają tylko, rychło-li się na ich czele ukaże; zaczął czynić zaciągi. Nie chcąc jednak czynić rzeczy otwarcie, używał przyjaciół i, nazbierawszy dość znaczną liczbę żołnierzy, nakazał stawić się w Zacyncie. Gdzie gdy przybył, zastał ośmset ludzi dobranych i sposobnych ku rozpoczęciu tego, co czynić zamyślał. Gdy przyszło wsiadać na okręty, zrazu wstręt okazywali w tak małej kwocie porywać się na ludne i wzmocnione twierdzami Syrakuzy ale gdy im przełożył mieszkańców tamtejszych dolegliwość, a zatem chęć wydobycia się z jarzma, które ich gnębiło, oświadczyli, iż go nie odstąpią i wsiedli z ochotą na przygotowane okręty.
Po dwunastodniowej żegludze przybyli do portu Sycylii, zwanego Pachynum; i choć przestrzegali żeglarze o następującej burzy, a przeto radzili tam się czas niejaki zatrzymać, wolał się jednak podać na niebezpieczeństwo Dyon, niż tak blizko nieprzyjaciela wysiadać. Mocą wiatrów zapędzony do Afryki, tam naprawiwszy skołatane okręty, zwrócił się ku Sycylii i piątego dnia stanął w porcie Minoy, miasta należącego do Kartagińczyków. Przypadek zdarzył, iż rządca tamtejszy Synalus zdawna był ścisłą przyjaźnią z nim złączony; skoro się więc o przyjeździe jego dowiedział, przyjął wdzięcznie i opatrzył w to wszystko, czego tylko mu jeszcze nie dostawało do uskutecznienia podjętej wyprawy.
Nie był naówczas przytomnym w Syrakuzie Dyonizyusz, wypra-