Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mu podała do pocałowania tę samą rękę, którą tak często całował Henryk IV-ty.
Było to zupełne pożegnanie; Canollesowi pozostawało tylko odjeżdżać natychmiast.
Powróciwszy do siebie, napisał do Mazariniego pełną rozpaczy depeszę; która powinna była wybawić go od pierwszego gniewu ministra.
Potem przeszedł między rzędami zamkowych służących, jednak nie bez obawy by nie doznać od nich jakiej obrazy, udał się na dziedziniec, gdzie koń jego już stał osiodłany.
W chwili, gdy już nogę w strzemię zakładał, jakiś rozkazujący głos wyrzekł, te wyrazy.
— Złóżcie uszanowanie posłowi króla, pana naszego.
Na te słowa, wszyscy oddali głęboki ukłon Canollesowi, który nawzajem skłoniwszy się przed oknem, w którem stała księżna, sparł konia ostrogą i dumnie wzniósłszy głowę, zginął wkrótce w pomroce wieczornej.
Castorin rozczarowany z pięknego marzenia, w które go wprawił Pompée, udając intendenta zamku, z pokorą za swym panem pośpieszał.