Strona:PL Dumas - Wojna kobieca.pdf/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

list; cztery tylko wiersze składały go; Nanona przebiegła je jednym rzutem oka i z niewypowiedzianą radością poznała, że list ten niezupełnie ją pognębiał.
— Czytaj na głos — rzekł kisążę — bo już zapomniałem treści jego.
Nanona odzyskała uśmiech, którym napróżno od kilku chwil chciała twarz swą ubarwić, i posłuszna wezwaniu księcia, przeczytała:
„Wieczorem o ósmej godzinie. Czy będziesz wolnym? Ja nią jestem. Bądź więc akuratnym, kochany baronie, i, nie obawiaj się o naszą tajemnicę“.
— Jakże! czy to nie jest dość jasne!... — zawołał książę, blady z wściekłości.
— To mnie zbawi — pomyślała Nanona.
— Aha!... — mówił dalej książę — między wami jest jakaś tajemnica!
Nanona pojęła, że jedna chwila wahania może ją zgubić.
Zresztą, zdołała już obmyśleć plan obrony.
— Tak, prawda — powiedziała, bacznie spoglądając ma księcia — mam tajemnicę z tym szlachcicem.
— Sama się więc przyznajesz!... — wrzasnął książę d‘Epernon.
— Muszę to uczynić, bo czyż można ukryć co przed tobą?
— Oho!... — krzyknął książę.
— Tak, czekałam na barona de Canolles — spokojnie powiedziała Nanona.
— Czekałaś ma niego?
— Czekałam!
— I śmiesz jeszcze do tego się przyznawać?
— Śmiem! A teraz, czy wiesz kto jest baron de Canolles?
— Bezczelny zuchwalec, którego ukarzę srogo za pierwszym spotkaniem.
— O! nie jest to uczciwy i mężny szlachcic, któremu i nadal nie odmówisz swych względów.
— O! przysięgam na Boga! nic z tego nie będzie!
— Nie przysięgaj, Mości książę, a przynajmniej dopóty, dopóki mnie nie wysłuchasz — odrzekła Nanona z uśmiechem.
— Mów więc, tylko prędko...