Strona:PL Dumas - Wojna kobieca.pdf/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nych przez niego pieniędzy. Czy uwierzysz, łaskawy panie, że odmówił? Wtedy moi towarzysze zrewidowali go, a ponieważ krzyczał jak warjat, porucznik więc mój, człowiek pełen wynalazków, patrz pan... oto ten, w czerwonym płaszczu, co trzyma mego konia, on to więc zauważył, że woda nie przypuszczając powietrza, nie przepuszcza także głosu; ja, jako lekarz, pojąłem ten fizyczny pewnik, pochwalając go. Ten co nam podał tę zbawienną radę, zanurzył głowę poborcy w wodzie, nie więcej jak na jedną stopę; w samej rzeczy, poborca przestał krzyczeć, albo raczej, myśmy jego krzyków nie słyszeli. Wtedy, w imieniu książąt, zebraliśmy wszystkie pieniądze, i całą znajdującą się przy nim korespondencję. Pieniądze oddałem moim żołnierzom, którzy, jakieś pan sprawiedliwie powiedział, koniecznie potrzebują nowych mundurów; ja zaś zatrzymałem sobie papiery, a między innemu ten list. Zdaje się, że poczciwy poborca służył pannie de Lartigues za miłosnego posłannika.
— W istocie — pomruknął rycerz w niebieskim płaszczu — jeśli się nie mylę, był on bardzo przywiązany do Nanony. A cóż się stało z tym nędznikiem?
— A, przekonasz się pan, żeśmy doskonale uczynili, zmaczawszy w wodzie tego, jak pan nazywasz, nędznika, inaczej, byłby on cały świat przeciwko nam podburzył; wystaw pan sobie, że gdyśmy go wyciągnęli z rzeki, już nie żył, chociaż nie zostawał w wodzie dłużej kwadransa. Umarł widać ze złości.
— To też go pewno z powrotem do wody wpuściliście?
— Ma się rozumieć.
— Lecz jeśli poseł utonął...
— Ja nie mówiłem, że on utonął.
— Nie kłóćmy się o jeden wyraz... No.... A jeśli poseł umarł?
— A, to co innego; umarł najprawidłowiej.
— A więc pan de Canolles nic nie wie, i rozumie się, z własnego natchnienia przyjdzie na schadzkę.
— O, pozwól pan: ja prowadzę wojnę z ludźmi potężnymi, a nie ze zwyczajnymi. Pan de Canolles odebrał kopję listu, który mu naznaczał schadzkę. Ja zaś, sądząc, że tylko autograf mieć może wartość jaką, schowałem go...
— Cóż baron pomyśli, skoro zobaczy nieznajomy charakter pisma?