Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/692

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dział. Powrócił tedy na miejsce, gdzie się zatrzymał, pewny już teraz, że tam właśnie, między wioskami Couéron i Pélerin, miał czekać.
Nie mógł jednakże wytłómaczyć sobie nieobecności Józefa Picaut’a, chyba, że padł ofiarą jakiego przypadku, albo... że olbrzymia, suma przyrzeczona temu, kto dostarczy Petit-Pierre’a skusiła szuana. Michał podzielił się temi obawami z Petit-Pierre’m i Maryą, którzy wyszli z kryjówki, ale Petit-Pierre potrząsnął głową.
— To niepodobna — rzekł — gdyby ten człowiek nas zdradził, bylibyśmy już zaaresztowani; zresztą nie wyjaśniłoby to jeszcze nieobecności statku.
— Prawda; kapitan miał przysłać łódkę i nie widzę jej także.
— A czy godzina była oznaczona?
— Moja matka nie mogła oznaczyć jej napewno, wskazała tedy kapitanowi godzinę piątą.
— Nie mógł zatem się zniecierpliwić, skoro przybywamy o trzy godziny wcześniej — rzekł Petit-Pierre, w tej chwili bowiem zegar w wiosce Pélerin wydzwonił drugą.
— Co począć? — spytał Michał — odpowiedzialność moja jest taka wielka, że nie śmiem działać samodzielnie.
— Trzeba wsiąść do łódki i poszukać statku — odparł Petit-Pierre. — Skoro kapitan wie, że jesteśmy uprzedzeni, iż w tych stronach zarzucił kotwicę, może czeka, żebyśmy go znaleźli.
Michał udał się w stronę Pélerin i w niewielkiem oddaleniu ujrzał łódkę, przytwierdzoną łańcuchem do kółka na wybrzeżu. Wiosła, leżące na dnie łódki, były wil-