Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/331

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Że będę panu dotrzymywał towarzystwa. — O tak wczesnej porze? — Czy dobry apetyt liczy się z zegarem! Margrabia wyskoczył z łóżka, naciągnął flanelowe spodnie, wsunął nogi w pantofle, zadzwonił, kazał nakryć stolik i, z pytającym wyrazem twarzy, usiadł przed generałem. Generał zaś, zaczął w te słowa jak rzekł — między, dwoma kęsami.




XIV.
Który dowodzi, że sieci pajęcze nietylko dla much są zdradliwe.

— Wiesz dobrze, kochany margrabio — rzekł generał w formie wstępu — że nie pytam cię bynajmniej o twoje tajemnice i jestem taki zupełnie pewny, tak głęboko przekonany, że wszystko odbyło się tak, jak twierdzę, że uwalniam pana od mówienia mi, czy się mylę lub nie; zależy mi tylko na tem, żeby panu dowieść, przez miłość własną, że mamy węch równie dobry w swoim obozie, jak na waszych błoniach, chcę tylko mieć tę drobną satysfakcyi, przez próżność, to wszystko. Zacznijmy tedy od początku... Wiedziałem, że pan hrabia Bonneville przybył do pana nocy onegdajszej, w towarzystwie małego wieśniaka, który miał wszelkie pozory kobiety przebranej za mężczyznę; podejrzewaliśmy, że to właśnie jest księżna... Jest to zasługa szpiega, nie wciągam tego tedy do swego inwentarza — dodał generał.