Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/292

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
X.
Jak to generał spożywa obiad, który nie dla niego był przyrządzony.

Stosowni©edo poleceń margrabiego, Rozyna otworzyła bramę żołnierzom, za pierwszem uderzeniem młotka. Skoro brama się otwarła, żołnierze wtargnęli na dziedziniec i z wielkim pośpiechem zaczęli otaczać dom.
W chwili, gdy stary generał schodził z konia, spostrzegł margrabiego z pochodnią w ręku, a obok niego, nawpół w świetle, napoły w cieniu, dwie młode dziewczyny. A Wszyscy zbliżali się ku niemu spiesznie i uprzejmie, co go zadziwiło.
— Dalibóg, generale — zawołał margrabia, schodząc na ostatni, stopień — byłem już w rozpaczy, że pana nie powitam u siebie... dzisiaj wieczorem przynajmniej.
— Pan był w rozpaczy, panie margrabio? — spytał generał, zdumiony tą przemową.
— Byłem w rozpaczy, powtarzam. O której godzinie opuścił pan Montaigu? około siódmej?
— O punkt siódmej.
— Właśnie! obliczyłem, że droga potrwa trochę więcej niż dwie godziny; oczekiwałem pana tedy około kwadransa po dziewiątej, pół do dziesiątej; ale teraz już przeszło dziesiąta! Mówiłem sobie przeto: „Mój Boże, czyżby zdarzył się jaki wypadek, który pozbawia mnie zaszczytu podejmowania takiego dzielnego i wybitnego oficera?“
— A więc pan mnie oczekiwał?
— Oczywiście! Założę się, że to przejście przez tę przeklętą rzekę stało się przyczyną opóźnienia. Co za szkaradny kraj, generale! strumyki, które za najmniejszym deszczem stają się potokami, niemożliwymi do