Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzie wielki zaszczyt dla ciebie, ale drogo za niego zapłacisz. Niechże więc Henryk V i Ludwik-Filip załatwią się ze sobą, jak zechcą, a ty myśl o sobie“. Wy rozumujecie inaczej, wiem o tem, ale to wasza rzecz; nie ganię tego i mogę was co najwyżej żałować.
— Zachowajcie waszą litość dla innych, panie Courtin — odparł Jan Oullier wyniośle — nie dbam o nią, przysięgam wiam, jak nie dbałem o wasze zwierzenia.
— Gdy mówię żałuję was, chcę mówić zarówno o waszym panu jak i o was. Pan margrabia jest człowiekiem, którego szanuję; pozwolił się zniszczyć w wielkiej wojnie... No, i co na tem zyskał?
— Courtin, powiedzieliście, że nie będziecie mówili o polityce; no, i jakoś już nie dotrzymujecie słowa.
— Tak, powiedziałem, to prawda; ale nie moja to wina, jeśli w tym szatańskim kraju polityka jest tak piekielnie splątana z naszemi sprawami, że jedna bez drugich ani rusz, nie idzie! Mówiłem wam tedy, mój poczciwy Oullier, że pan margrabia jest człowiekiem, którego szanuję, i że mi sprawia przykrość, wielką przykrość, iż zgniotła go gromada dorobkiewiczów, jego, który był pierwszy na całą prowincyę.
— A jeśli on jest zadowolony ze swego losu — odparł Jan Oullier. — Nie słyszeliście, żeby się użalał i nie żądał od was pożyczki?
— Co byście też powiedzieli o człowieku, który zaproponowałby wam przywrócenie zamkowi Souday całego majątku, całego bogactwa, jakie utracił? Czy uważalibyście tego człowieka za waszego wroga i czy wam się nie zdaje, że pan margrabia byłby mu winien niemałą wdzięczność? — ciągnął dalej Courtin, nie bacząc na szorstkość Oullier’a. — No, odpowiadajcie szczerze, tak, jak się do was mówi.
— Oczywiście, gdyby chciał to wszystko zrobić spo-