Strona:PL Dumas - W pałacu carów.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

miona tem wszystkiem co zaszło, że absolutnie nie wiedziałam, co się dzieje ze mną? Nagle owinięto mnie od stóp do głów w jakiś szal, i poniesiono kędyś. Poczułam tylko jeszcze, że złożono mnie na kanapie.
Zrobiłam wysiłek, by uwolnić się od szalu, w który mnie zakutano, zerwałam go i ujrzałam się naraz w zupełnie nieznanym mi pokoju, a hrabia Aleksy stał tuż przy mnie na klęczkach.
— Och, — zawołałam, — pan mnie oszukał! To okropne!
— Daruj mi pani, — odrzekł Aleksy,— nie chciałem utracić tej okazji, ponieważ inna już pewno nigdy mi się nie nadarzy. Niech mi pani pozwoli choć raz w życiu powiedzieć jej, że...
— Pan nie powie mi ani jednego słowa, hrabio! — krzyknęłam zrywając się z kanapy, — i natychmiast każę pan odwieść mnie do domu, inaczej będziesz człowiekiem bez najmniejsze! czci!
— Na Boga! Ja...
— W żadnym razie!
— Ja chcę tylko powiedzieć pani... ja pani tak dawno nie widziałem, tak dawno nie mówiłem z panią... Czyż doprawdy moja miłość i maje prośby...
— Ja nic nie chcę słyszeć.
— Widzę teraz, — ciągnął, — że pani mnie nie kocha i nigdy nie pokocha. List pani dał mi niejaką nadzieję, lecz widzę, że była ona zwodną. Pani mnie potępia. Ulegam więc pani, ale proszę tylko pięć minut wysłuchać mnie, poczem będzie pani wolną...
— Więc pan dajesz mi słowo, że po pięciu minutach będę wolną?
— Przysięgam!
— W takim razie proszę mówić!
— Wysłuchaj mnie, Luizo. Jestem bogaty, ze