Strona:PL Dumas - W pałacu carów.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ujrzawszy Marję Teodorównę, Benningsen skierował się ku niej. Marja Teodorówna dała mu znak aby podszedł i poprosiła o danie rozkazu żołnierzom, by ją przepuszczono do cara Pawła.
— Wasza Cesarska Mości, — odparł Benningsen, — teraz już wszystko skończone. Imperator Paweł umarł.
Usłyszawszy to, imperatorowa krzyknęła i padła zemdlona. Obie jej córki, wielkie księżny Marja i Katarzyna, usłyszawszy krzyk matki, rzuciły się ku niej na ratunek. Marja Teodorówna przyszedłszy do siebie, poprosiła o wodę. Jeden z żołnierzy podbiegł i przyniósł jej szklankę wody, ale córka Marja wzięła ją z rąk żołnierza, wahając się, czy mają podać matce w mniemaniu, że woda jest zatruta. Wówczas domyślny żołnierz odpił pół szklanki i podając ją wielkiej księżnie, rzekł:
— Jej Cesarska Mość może pić tę wodę bez obawy.
Opuściwszy imperatorową i obie wielkie księżnej Benningsen skierował się do carewicza Aleksandra. Pokoje Aleksandra znajdowały się nad apartamentami cara Pawła, tak że musiał on słyszeć wszystko, co stało się pod nim: wystrzał, krzyki, padanie cara i jęki umierającego. Chciał pobiedz na pomoc ojcu, ale żołnierz, stojący na straży u drzwi, nie przepuścił go. Trudno, poczuł, że jest jeńcem i że nic nie poradzi...
Otoczony kilkoma spiskowcami, Benningsen wszedł do pokojów Aleksandra. Krzyki: „Niech żyje imperator Aleksander!” powiedziały jeńcowi, że wszystko skończone, i że teraz już nie powinien mieć żadnej wątpliwości co do tego, za cenę czego otrzymuje tron.
Ujrzawszy Pahlena, Aleksander rzekł: