Strona:PL Dumas - W pałacu carów.djvu/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

siągł był zemstę na carze, za otrzymaną zniewagę.
Rzucił się na Pawła i pomiędzy nimi powstała walka, podczas której obadwaj runęli na podłogę, obalając kaganek i parawan. Paweł dziko krzyknął, ponieważ uderzył się głową o zrąb kominka i odniósł głęboką ranę. Zląkłszy się, że ten krzyk może być usłyszany w pałacu, książę Wiaziemski rzucił się na Pawła i jął go dusić.
Wszystko to odbyło się po ciemku. Była chwila, gdy Paweł wyrwał się z rąk duszących go i począł błagać po francusku:
— Messieurs, Messieurs, épargnez-moi, laissez-moi le temps de prier Die!... (Panowie, panowie, zlitujcie się, dajcie mi się pomodlić do Bo !...)
Ale słowa jego zostały zagłuszone, ponieważ jeden ze spiskowców owinął mu dokoła szyi szarfę i ściągnął ją. Paweł począł chrapać, lecz wkrótce chrapanie to ustało. Kilka kurczowych rzutów wstrząsnęło mu ciałem, a kiedy Benningsen znowu zapalił kaganek — car Paweł już leżał martwy.
Na głowie miał otwartą ranę, otrzymaną podczas uderzenia o zrąb kominka, ale spiskowców nie niepokoiło to bynajmniej. Postanowiono ogłosić, że car Paweł zmarł na atak apoplektyczny i, że padając na podłogę — wyciął głową o fotel, wyrządzając sobie ranę...
Za ścianą komnaty, rozległ się jakiś szmer. Była to imperatorowa, która usłyszała hałas i krzyki, dochodzące z pokoi cara. Spiskowcy przelękli się, ale poznawszy jej głos, uspokoili się. Zresztą potajemne przejście z jej komnaty do komnaty Pawła zostało zabite, mogli więc swobodnie skończyć rozpoczęte dzieło.
Benningsen schylił się nad carem, a przekonawszy się, że nie żyje, kazał położyć go na łożu. Teraz