Strona:PL Dumas - W pałacu carów.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bożne, a swawolne piosenki — w modlitwę. Przed obrazami w chatach zapala lud świece postne, a cerkwie, podczas zapustów stojące pustkami — naraz nie mogą zmieścić tych tłumów ludzkich, które je zapełniają.
Ach, tak wspaniałe są święta rządowe i ludowe zabawy teraźniejsze, to jednak nie wytrzymują one żadnego porównania z temi, jakie urządzano ongiś. Tak, naprzykład, w r. 1740 caryca Anna Joanowna postanowiła prześcignąć wszystko, cokolwiek miało miejsce przed jej panowaniem. Postanowiła tedy urządzić taką uroczystość, na jaką może sobie pozwolić tylko marnotrawna caryca rosyjska. Oto postanowiła urządzić wesele swego dworskiego błazna. W czasie ostatnich dni zapustów i już zawczasu porozsyłała rozkazy wszystkim gubernatorom by wyekspedjowali do stolicy, dla obecności podczas tej ceremonji, po dwóch przedstawicieli tych narodów, które zamieszkują ich gubernie, w ich strojach narodowych.
Rozkaz carycy został wykonany dosłownie. W oznaczonym dniu do Petersburga przybyli reprezentanci stu rozmaitych narodów, z pośród których niejeden lud zaledwie był carycy znany z nazwy. Zjechali się tu kamczadale i laplaudczycy, jedni w sankach, zaprzężonych w psy, drudzy w północne jelenie, dalej kałmucy z wolami u wozów, bucharczycy ze swemi wielbłądami, ostjacy na wielkich drewnianych łyżwach, jasnowłosi finnowie, czarnowłosi mieszkańcy Kaukazu, ukraińskie wielkoludy, pigmeje — samojedzi, baszkirowie, zwani przez swych sąsiadów „istakami”, czyli: brudnymi, etc. etc. etc.
W miarę; jak zjeżdżali się ci deputaci — zaliczano ich, odpowiednio do krajów, w których reprezentowane przez nich ludy mieszkają — do jednego z czterech sztandarów: pierwszy sztandar oznaczał — wiosnę, drugi — lato, trzeci — jesień, a czwarty — zimę.