Strona:PL Dumas - W pałacu carów.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Koło niego, bez zatrzymania się i bez zapytania, czy nie przydarzyło się mu jakieś nieszczęście.
— Żadne, monsieur, — odparł jegomość,— jeśli nie wziąć pod uwagę, że opuszczę lekcję. A za każdą lekcję dostaję luidora. Uczenica moja jest najpiękniejszą kobietą Petersburga, pannę de Włodeck. Pojutrze odtwarzać ona będzie Filadelfję, jedną z córek Lorda Wartona, na festynie, który urządzony będzie na cześć księżniczki Weinarskiej.
— Wybacz mi pan, — odparłem, — nie zupeł- pana rozumiem, ale to niema znaczenia, skoro i tak mogę być panu w czemś użytecznym.
— Nie tylko użytecznym, ale może mnie pan poprostu zbawić! Wyobraź pan sobie, że właśnie jadę z lekcji tańców od księżny Lubomirskiej; jej willa leży stąd niedaleko. Za tę lekcję dostaję po dwa luidory — mniej nie biorę. Cieszę się dużem wzięciem, to też mam z tego dobry zysk. Sprawa jest bardzo prostą, ponieważ innego mistrza tańców, prócz mnie, niema w Petersburgu. I oto powóz, w którym odwożono mnie do miasta, jak monsieur widzi, złamał się,
— Jeśli się nie mylę, monsieur, — rzekłem, — to mogę wyświadczyć panu przysługę, proponując panu miejsce w swoim... powozie.
— Och, monsieur! To byłoby wielką dla mnie przysługą, ale doprawdy nie mam śmiałości..
— Co znowu! Wobec współrodaka?
— Więc pan jesteś francuzem?
— I również, jak pan, arstystą!
— Pan — artystą? Ach monsier, Petersburg jest bardzo marnem miastem dla artystów! Specjalnie dla mistrzów tańca. Ale spodziewam się, że pan nie jest nauczycielem tańca?
— Przecież dopiero co powiedział mi pan, że po-