Strona:PL Dumas - W pałacu carów.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jeśli chodzi o hrabiego Annienkowa, to by oddać mu zupełną sprawiedliwość, muszę oświadczyć, że nie dostrzegłem w nim najmniejszej zmiany — pozostał takim samym, jakim był dotąd. Macchiavelli, uważając Konstantynopol za najlepszą szkołę wszelkiego spisku, był jak, się przekonamy, niesprawiedliwym względem Moskwy.
Nadszedł dzień 9 listopada 1824 r. Gęsta mgła spowiła stolicę carów. Przez trzy dni dął od morza gwałtowny południowo-zachodni wiatr, tak że Newa wezbrała, stając się burzliwą, jak morze. Na bulwarach stały liczne grupy ludzi, którzy pomimo zimnego wiatru, z niepokojem w oczach przypatrywali się jak wzbiera Newa i jak z minuty na minutę podnosi się poziom wody.
Mieszkańcy przerażeni byli przyborem wody również w Fontance, Mojce, i innych rzekach. W powietrzu czuć było coś posępnego, coś co zapowiadało nieszczęście. Nastał wieczór. Wszędzie po mieście wzmocniono posterunki dla zapewnienia stolicy bezpieczeństwa.
W nocy rozszalała się straszna burza. Rozkazano rozwieść wszystkie mosty, aby łodzie i statki, znajdujące się na Newie, mogły się pochować, gdzie im będzie najwygodniej.
Pozostałem u Luizy do północy. Była bowiem bardzo przestraszona tem, że hrabia Aleksy otrzymał rozkaz nie wydalania się ze swych koszar kawaleryjskich.
W mieście władze wydały takie same rozporządzenia, jak podczas stanu wojennego. Udałem się na bulwar.
Newa szturmowała, uderzając wysokiemi falami,