Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/590

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mniej-więcej ćwierć mili od wioski Boinar wydało im się, że słyszą tętent pędzących za nimi koni. Zatrzymali się wszyscy trzej natychmiast i, stanąwszy w ścieśnionym szeregu, oczekiwali na środku drogi. Po upływie chwili, gdy księżyc wynurzył się właśnie z poza chmur, ujrzeli na zakręcie drogi dwóch jeźdźców, którzy na ich widok zatrzymali się także, jakgdyby namyślając się, czy jechać dalej, czy zawrócić. Wahanie to wydało się trzem naszym przyjaciołom nieco podejrzanem, — Atos więc, wysunąwszy się kilka kroków naprzód, zawołał gromkim głosem:
— Kto idzie?
— To ja zapytam: kto idzie? — odparł jeden z jeźdźców.
— To nie odpowiedź! — zawołał Atos. — Kto idzie? Mówić, albo damy ognia!
— Zastanówcie się, panowie, najpierw nad tem, co chcecie uczynić — odezwał się teraz inny, dźwięczny głos, przyzwyczajony widocznie do rozkazywania.
— Zapewne jakiś wyższy oficer, odbywający patrol nocny — rzekł Atos do towarzyszów. — Co robić?
— Kto jesteście? — pytał ten sam głos rozkazującym tonem. — Odpowiadajcie, lub pożałujecie gorzko nieposłuszeństwa.
— Jesteśmy muszkieterowie królewscy — odparł Atos, coraz bardziej przekonany, że człowiek, który ich wypytywał, miał do tego prawo.
— Z jakiego oddziału?
— Z oddziału pana de Tréville.
— Zbliżcie się w szeregu i zdajcie sprawę z tego, co tu o tej godzinie robicie.
Trzej towarzysze posunęli się naprzód, nieco stropieni, gdyż teraz już przestali wątpić, że znajdują się wobec potężniejszych od siebie. Atosowi pozostawili trud wytłómaczenia się.
Jeździec o dźwięcznym głosie, który odezwał się był do nich drugi, wyprzedził teraz o jakieś dziesięć kroków swego towarzysza, co widząc Atos dał znak Portosowi i Aramisowi, aby również pozostali z tylu, a sam wysunął się naprzód.
— Wybacz pan, panie oficerze — odezwał się Atos. —