Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/454

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gardliwie jeźdźcowi d’Artagnan, pochylając się nad grzywą końską i rzucając również odpowiedź przez drzwiczki. — A nie jadę, bo mi się podobało zatrzymać tutaj.
Jeździec przemówił do siostry kilka słów po angielsku.
— Mówię do pana po francusku — oświadczył d’Artagnan; — zrób mi pan zatem, proszę, tę przyjemność i mów do mnie w tym samym języku. Jesteś bratem tej pani, zgoda, lecz na szczęście nie moim.
Można było przypuszczać, że milady, zapewne lękliwa, jak każda kobieta, będzie usiłowała pośredniczyć w tym rozpoczynającym się sporze i zapobiedz, by nie posunął się zbyt daleko. Ona jednak, wprost przeciwnie, cofnęła się w głąb karety i z zimnym spokojem rzuciła rozkaz woźnicy:
— Ruszaj do pałacu!
Ładna subretka, na którą d’Artagnan wywarł swą powierzchownością olśniewające wrażenie, spojrzała na niego z niepokojem, — on zaś, spostrzegłszy, że jeździec chce puścić się za powozem, zakipiał gniewem i uniósł się jeszcze bardziej, poznając w przeciwniku tego samego Anglika, który w Amiens wygrał jego konia i omal nie wygrał od Atosa jego dyamentu. Poskoczył tedy za nim, chwycił konia jego za uzdę i zatrzymał na miejscu.
— Hola, mój panie! wydajesz mi się młokosem tem bardziej, że zapominasz o pewnym drobnym rachunku, jaki mamy pomiędzy sobą do załatwienia...
— Ach! to ty, mój panie?^ — odparł Anglik. — Jak widzę, zawsze grasz w tę czy ową grę.
— Tak jest, i to właśnie mi przypomina, że powinienem się jeszcze odegrać. Zobaczymy, drogi panie, czy równie dobrze władasz pan szpadą, jak kubkiem do kości.
— Widzisz pan przecie, że nie mam szpady przy boku — rzekł Anglik. — Chcesz udawać zucha wobec bezbronnego!
— Mam jednak nadzieję, że nie braknie panu szpady w domu — odpowiedział d’Artagnan. — Bądź co bądź, ja posiadam dwie i jedną z nich, jeśli łaska, mogę ci służyć.
— Nie trzeba — rzekł Anglik; — jestem dostatecznie zaopatrzony w przybory tego rodzaju.