Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

panem — a zdaniem oberżysty nieznajomy musiał być magnatem, — nakłonił go, pomimo osłabienia, do powstania z łóżka i puszczenia się w dalszą drogę. D’Artagnan, na pół ogłuszony, bez kaftana, z głową owiniętą szmatami, zdecydował się wstać i, popychany przez oberżystę, zaczął schodzić ze schodów. Gdy jednak stanął w kuchni, pierwszą osobą, jaką zobaczył, był wróg jego, który w tej chwili stał spokojnie obok drzwiczek wielkiej karocy podróżnej, zaprzężonej w dwa duże konie normandzkie, rozmawiając z kimś znajdującym się w karecie.
Kobieta, z którą rozmawiał, a która wychyliła głowę przez drzwiczki, mogła mieć dwadzieścia lub dwadzieścia dwa lat. Mówiliśmy już, z jak szybką spostrzegawczością d’Artagnan umiał zaobserwować każdą fizyognomię; na pierwszy rzut oka zauważył, że kobieta była młoda i piękna. Tem więcej zaś piękność ta zwróciła jego uwagę, że różniła się od twarzy, widywanych w południowych prowincyach, gdzie dotąd d’Artagnan przemieszkiwał. Była to osoba o twarzy bladej, o jasnych włosach, które w lokach spadały na ramiona, o smętnych, błękitnych oczach, z rękami alabastrowej białości, z różanemi ustami. Rozmawiała z nieznajomym z wielkiem ożywieniem.
— A zatem Jego Eminencya rozkazuje... — mówiła dama.
— Powrócić niezwłocznie do Anglii i donieść mi bezpośrednio, czy książę wyjeżdżał z Londynu.
— A jakie inne zlecenia jeszcze? — pytała piękna podróżniczka.
— Są one zawarte w tej szkatułce, którą jednak otworzy pani dopiero na tamtym brzegu kanału La Manche.
— Dobrze; a pan co zamierza czynić?
— Ja powracam do Paryża.
— Nie ukarawszy tego zuchwałego młokosa?
Nieznajomy zamierzał właśnie odpowiedzieć na to pytanie. Ale w chwili, gdy otwierał usta, d’Artagnan, który wysłuchał całej rozmowy, zbliżył się ku progowi drzwi.
— Oto jest ten zuchwały młokos, który sam karze innych — zawołał. — I spodziewam się, że tym razem ten, który powinien być ukarany, nie wymknie mu się, jak poprzednio.