Przejdź do zawartości

Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Słuchajno pan, panie gospodarzu — rzekł, — czy nie mógłbyś pan uwolnić mnie od tego szaleńca? Zdaję sobie z tego sprawę, że teraz nie mogę go zabić, a jednak — dodał te słowa z godnym spokojem, — a jednakże zawadza mi on. Gdzież jest umieszczony?
— W pokoju mojej żony, na pierwszem piętrze, gdzie go opatrzono.
— Czy manatki jego i zawiniątko znajdują się tam także? Czy zdjął kaftan?
— Przeciwnie, wszystko to zostało w kuchni na dole. A jeżeli ten młody człowiek zawadza Waszej Ekscelencyi...
— Oczywiście. Wywołuje w pańskiej oberży awantury, wobec których przyzwoici ludzie nie mają obrony. Proszę pójść do siebie na górę, przygotować dla mnie rachunek i uprzedzić mojego służącego.
— Jakto? Pan nas już opuszcza?
— Wiesz pan chyba o tem, skoro poleciłem osiodłać konia. Czy rozkaz mój jeszcze nie wykonany?
— I owszem; jakto Wasza Ekscelencya może sprawdzić, koń stoi obok głównej bramy, gotowy do odjazdu.
— Więc idź pan teraz zrobić, co mówiłem.
— Cóż to? — rzekł oberżysta sam do siebie, — miałżeby on istotnie obawiać się tego chłopaka?
Lecz rozkazujące spojrzenie nieznajomego nie pozwoliło mu się ociągać. Skłonił się pokornie i wyszedł.
— Nie trzeba, aby ten młokos zobaczył milady — mówił dalej już do siebie nieznajomy. — Nie powinna zwlekać z przybyciem, tem więcej, że i tak już się spóźnia. Niewątpliwie będzie lepiej, jeżeli dosiędę konia i pospieszę na jej spotkanie... I gdybym tylko mógł się dowiedzieć, jaka jest treść tego listu, zaadresowanego do Tréville’a!
I mówiąc te słowa, nieznajomy skierował kroki ku kuchni.
Tymczasem oberżysta, który nie wątpił wcale, że to tylko obecność młodego chłopaka wypędza nieznajomego z jego oberży, poszedł na piętro do meszkania swej żony i przekonał się tamże, że d’Artagnan odzyskał już przytomność. Więc, tłómacząc mu, że mógłby mieć nieprzyjemności z policyą za to, że szukał zaczepki z wielkim